MŁODZI IDĄ
Dziś, polskiej ziemi młodzież wieśniacza,
Między pustkowiem wsi i ugorem,
Do lotu skrzydła orle roztacza,
Do walki staje z mroków upiorem...
Upiór – ciemnota straszliwa, podła
W niedolę, nędzę lud nasz zawiodła,
Z ziębiła serce, ciało i duszę,
Uroczą Polskę zmieniła w głuszę...
Ku lepszej doli twojej, narodzie.
Płyniem, jak burzą targane łodzie,
Bo wielki ogień tli w naszym łonie,
Ster naszej doli my w nasze dłonie
Uchwycim. Na prawą sprowadzim drogę
Ze złej, obłudnej.
Z sił młodocianych dziś czynim próbę,
a w doświadczeniach na bierzem hartu.
Potworom, widmom uczynim zgubę
Staniem do walki nawet i czartu.
Dalej młodzieży! Połącz swe dłonie,
Rozpłomień iskrę co w duszy płonie!
Tak dążmy naprzód o siłach własnych,
Póki niie zmienim tej naszej ziemi,
Póki nie dojdziem do celów jasnych –
Niechaj na chwilę nie ustaniemy...
----------------------------------------------
MNIE WSZYSTKO WOLNO . . .
Mnie wszystko wolno kochać
Co duszy drogie, miłe . . .
Bez waszych wskazań wstrętnych,
W snach duszy mej namiętnych,
Ja żądać chcę ! mam siłę !
I nie chcę płakać, szlochać,
Że nic posiąść nie mogę,
Wszakże mi wolno śnić
I wolno sobą być
I własną znaleźć drogę.
Mogę przez życia mego prawo
Nie patrząc w ludzki brud i kał
Piastować w duszy bogów szał.
Zamiast się skarżyć, smutnie, łzawo
Ja chcę o skały skrzydłem bić !
Me serce musi być jak dzwon,
A każdy dźwięku tego ton
Niech światu głosi wielką wieść
Cel życia mego wolnym być
I wolność ducha drugim nieść !
-----------------------------------------------------
RAZEM
Zbratać ludzi, zrównać stany
I uleczyć dawne rany,
Próżnię serca ogniem nalać,
Wszystkie myśli porozpalać,
Z podniesionem k` słońcu czołem
Świat zdobywać, wszyscy społem !
Bo kto pełen pychy, dumy
Starą przeszłość więcej waży
Od ofiarnych dusz ołtarzy
I chce wznieść się ponad tłumy
Rozrywając dusz kolisko,
Runie w starych win zwalisko.
Być ogniwem u łańcucha,
Który wiąże ziemię z niebem,
Być aniołem, żyjąc chlebem,
Rozgrzać serca, podnieść ducha
Wielkim sprawom czynić śluby,
Nagą piersią w ostrz uderzyć
Świat swobody tworzyć szerzyć . . .
Nigdy nie być martwym głazem.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Razem w przyszłość, razem ! razem !
Niechaj zginą samoluby
------------------------------------------------
JAK MI SMUTNO.
Jak mi smutno i boleśnie,
Aż mi żyć trudno, a więc marzę
I wszystko widzę, jakby we śnie.
Snują się mary obce, Wraże,
Mgłą przesłaniają mi ołtarze . . .
Ach, jak mi smutno i boleśnie,
Że duch mi w boje lecieć każe.
A ja tymczasem tylko marzę
I życie pędzę jakby we śnie . . .
Bo cóż, że wstałem jak ptak, wcześnie,
Marząc o ogniu i pożarze ?
Tu mogą tylko żyć nędzarze,
A ja tak wcześnie wstałem . . . wcześnie,
Aby z tęsknotą iść w świat w parze
I czekać, aż się cud uczyni
I stać na progu tej świątyni
Gdzie czynią podły targ handlarze . . .
Marząc o ogniu i pożarze,
Ja nie wiem jaka moc mi każe
Wierzyć i zawsze iść przed siebie,
Choć się pod stopą świat kolebie.
Choć wszędzie obce widzę twarze . . .
Idę siać ziarno w martwej glebie,
Lecz muszę, muszę iść przed siebie.
Bo wiem, że ducha moc jest we śnie . .
A ja jak ptaszę wstałem wcześnie
MOJA DUSZA.
Tam dziś moja dusza rwie się,
Gdzie kwiateczki w bujnym lesie
Do srebrzystych szyb potoka
Swe śmiejące mrużą oka.
Tam gdzie chmurka płynie blada,
Gdzie zmęczona pszczółka siada,
Gdzie niebieskie płoną świece,
Tam ja lotem ptaka lecę.
Gdzie się duchów ołtarz wieńczy,
Po słonecznej płynę tęczy
Drogą słońca, nieba szlakiem,
To zawisnę w locie, ptakiem,
To znów padam, niby strzała,
Gdzie mej chaty ściana biała.
Dumnem okiem patrzę w niebo,
Nad rodzinną bujam glebą,
Gdzie gwiazdeczka mruży oko,
Gdzie żórawie klucze wloką,
Gdzie skowronek pieśni dzwoni –
Tam mnie tęskność wieczna goni